Praga i Warszawa zapewniają, że polsko-czeskie relacje na Śląsku Cieszyńskim są wzorowe. Nad Olzą rzecz wygląda jednak inaczej: coraz więcej tu wzajemnej nieufności, niechęci, pretensji i obojętności. A pozory przyjaźni obie strony kupują za unijne dotacje.
Tu Czesi nie kojarzą się z dobrotliwym Szwejkiem, a Polacy w niczym nie przypominają zauroczonych południowymi sąsiadami czytelników książek Mariusza Szczygła. Na granicy polsko-czeskiej wrze. Trudno tu uwierzyć w dochodzące z Pragi i Warszawy zapewnienia o idealnych wzajemnych stosunkach. Jesteśmy świadkami kolejnej odsłony sporu o Zaolzie. W tle – fundusze europejskie.
Mapa, czyli „polsko-polskie” projekty
Turystyczna mapa Zaolzia powstała jeszcze w zeszłym roku w ramach transgranicznego projektu „Zaolzie teraz”, finansowanego przez Unię, a zrealizowanego przez Książnicę Cieszyńską i Kongres Polaków w Republice Czeskiej. Celem projektu było – jak przyznają sami wnioskodawcy – „poprawienie warunków rozwoju mniejszości polskiej w czeskiej części Euroregionu Śląsk Cieszyński oraz wzmocnienie roli, jaką odgrywa ona we współpracy transgranicznej, poprzez stworzenie płaszczyzny kontaktów między Polakami z obu stron granicy”. Kłopot w tym, że takie projekty czeska strona nazywa „polsko-polskimi”, coraz głośniej sprzeciwiając się ich finansowania z funduszu Euroregionu Śląsk Cieszyński.
Nasi południowi sąsiedzi od początku zgłaszali krytyczne uwagi do tego przedsięwzięcia. Najpierw w Książnicy odbyły się comiesięczne spotkania z Zaolziakami, którzy odnieśli sukces w Czechach, a mocno podkreślają swoje związki z Polską. Punktem zapalnym była też wystawa na rynku w Cieszynie. Jej scenariusz opracował Marian Steffek, kierownik Ośrodka Dokumentacyjnego Kongresu Polaków w Republice Czeskiej. On także dokonał wyboru kilkuset fotografii. Z założenia miały ilustrować demograficzny i organizacyjny potencjał polskiej społeczności na Zaolziu.
Prawdziwa wojna wybuchła jednak o mapę, która po raz pierwszy została pokazana na wernisażu wystawy. Czechom nie spodobało się umieszczenie na niej nazw miejscowości jedynie w języku polskim i biało-czerwona flaga na okładce.
To klasyczna turystyczna mapa w skali 1:70 tys., obejmującą zachodnią część Śląska Cieszyńskiego i zaopatrzona w indeks zaolziańskich miejscowości. Zaznaczono na niej wszystkie punkty istotne dla zaolziańskiej wspólnoty, przebieg historycznej granicy Księstwa Cieszyńskiego, linie z 5 listopada 1918 roku, granicę państwową z 1938 i aktualną granicę polsko-czesko-słowacką. Na odwrocie mapy, którą wydrukowano w nakładzie 3 tys. egzemplarzy, są zwięzłe informacje na temat poszczególnych miejscowości oraz aktywności żyjących w nich Polaków.
Dziennikarz polskiego „Dziennika Zachodniego” o mapie napisał: „Jej zaletą jest fakt, iż posiada indeks wszystkich zaolziańskich miejscowości, a nazwy geograficzne zostały podane w wersji polskojęzycznej”. Czesi nie dostrzegli jednak tych „zalet”. Najgłośniej przeciw mapie zaprotestowali burmistrz Jabłonkowa oraz wójt z Bystrzycy i Gródka. Ich protest nagłośniły czeskie media.
Pomnik generała i kwestia nienawiści
Źródłem kolejnego konfliktu stał się pomnik generała Josifa Šnejdárka, który na początku grudnia stanął w Bystrzycy na Zaolziu. W styczniu 1919 roku Šnejdárek dowodził wojskami czechosłowackimi podczas polsko-czeskiego konfliktu zbrojnego o Śląsk Cieszyński. Dla Czechów to bohater, dla Polaków zbrodniarz odpowiedzialny m.in. za zamordowanie 20 naszych żołnierzy w Stonawie.
Polacy na Zaolziu uważają, że Czesi rozpoczęli antypolską ofensywę, która nasiliła się tuż przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy nieznani sprawcy zniszczyli pomnik generała, malując na nim m.in. swastyki. Czeskie media o dewastację podejrzewają Polaków, a redakcję „Głosu Ludu”, gazety Polaków mieszkających w Czechach, oskarżają o eskalowanie nienawiści na tle narodowym.
Problemy ma też dr Józef Szymeczek, prezes Kongresu Polaków w Republice Czeskiej, na co dzień pracownik naukowy Uniwersytetu Ostrawskiego. Rektorat uczelni otrzymuje liczne skargi na Szymeczka, których autorzy domagają się wyrzucenia go z uczelni. W sprawie „wzniecania nienawiści na tle narodowym” ruszyło oficjalne dochodzenie.
Oczywiście, opisywane zdarzenia nie reprezentują całości relacji na granicy Cieszyna i Czeskiego Cieszyna. Na Śląsku Cieszyńskim jesteśmy świadkami licznych polsko-czeskich inicjatyw, przede wszystkim kulturalnych i infrastrukturalnych. Ale bardzo mocno na te relacje rzutują.
Przyjaźń na unijnym garnuszku
Poza tym, nie licząc przeglądu filmowego Kino Na Granicy (który stał się już rozpoznawalną marką) i borykającego się ostatnio z dużymi problemami finansowymi festiwalu teatralnego Bez Granic, lokalne inicjatywy są silnie uzależnione od funduszy europejskich. Niepewność ich sfinansowania sprawia, że mają charakter incydentalny. Trudno więc mówić tu o jakieś filozofii działania, strategii i planach.
Osobną dziedziną relacji transgranicznych na Śląsku Cieszyńskim są wspólne inwestycje infrastrukturalne. W Cieszynie i Czeskim Cieszynie można np. korzystać z niedawno oddanego do użytku polsko-czeskiego Sport Parku, który znajduje się na obu brzegach dzielącej miasta Olzy.
Tyle że w przypadku inwestycji infrastrukturalnych również panuje chaos i brak strategii związany z możliwościami pozyskiwania funduszy. Przykładem może być plan budowy nowej kładki, w którym dwa ratusze dostrzegły jedynie sposób na pozyskanie znaczącego dofinansowania – podczas gdy mieszkańcy raczej krytykowali sensowność tej inwestycji. W efekcie nowego mostu na Olzie nie będzie, przynajmniej na razie. Projekt przepadł i nie ma szans na dofinansowanie.
Najczęściej brakuje jednak chęci, jak choćby w przypadku niedawnych uroczystości Święta Trzech Braci, hucznie obchodzonych dni Cieszyna i Czeskiego Cieszyna (dawniej jednego miasta). Podczas trzech dni fety i zabaw, nie licząc symbolicznego spotkania burmistrzów na Moście Przyjaźni, ludzie po obu stronach rzeki bawią się w zasadzie osobno. Tym razem nie pomógł nawet koncert Heleny Vondráčkovej, idolki czeskiej i polskiej publiczności. Występ czeskiej gwiazdy odbył się po czeskiej stronie, a w tym samym czasie polską publiczność bawił po polskiej stronie popularny rodzimy artysta.
Tramwaj zwany nostalgią
Na Śląsku Cieszyńskim ogromną popularnością cieszy się przewodnik Marcina Żerańskiego „Cieszyn i Czeski Cieszyn. Śladem tramwaju”, który przypomina o tramwaju łączącym dwa płuca jednego kiedyś miasta i jest obiektem nostalgii wśród wielu mieszkańców Cieszyna. Co chwila wraca pomysł przywrócenia tramwaju, który dziś mógłby łączyć dwa miasta w dwóch różnych państwach. Ale tutaj już nawet dobre chęci partnerów transgranicznej współpracy nie wystarczą. Problemem jest prawo unijne.
Lokalne media w Cieszynie obiegło niedawno zdjęcie wykonane podczas pożegnalnej wizyty czeskiego prezydenta Václava Klausa w Warszawie. Widzimy na nim przywódcę Czech, prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego, burmistrzów Cieszyna i Czeskiego Cieszyna – Mieczysława Szczurka oraz Víta Slováčka. Przy okazji ich spotkania usłyszeliśmy zapewnienie, że relacje polsko-czeskie są wzorcowe.
Być może tak to wygląda z perspektywy Warszawy i Pragi. Na Śląsku Cieszyńskim podobnym zapewnieniom bliżej do pobożnych życzeń.
[Łukasz Grzesiczak]
Tekst ukazał się na witrynie Instytutu Obywatelskiego