W Polsce panuje moda na Czechy, ale mody są ulotne

Lucie Zakopalova – absolwentka polonistyki i komparatystyki literackiej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola w Pradze, doktorantka tamże. Pracownik działu programowego Instytutu Polskiego w Pradze. Tłumaczka literatury polskiej | fot. Roman Zakopal

Rozmowa z Lucie Zakopalovą, tłumaczką literatury polskiej, pracownik działu programowego Instytutu Polskiego w Pradze.

Łukasz Grzesiczak: Rok 2012 to był dobry czas dla polskiej literatury w Czechach?

Lucie Zakopalová: Tak, w ostatnim czasie literatura polska w Czechach jest obecna, pojawia się sporo nowych tłumaczeń, polscy pisarze przyjeżdżają na spotkania autorskie. W 2012 roku w Czechach zaistniała też polska szkoła reportażu. Dotychczas oprócz książek Mariusza Szczygła była ona u nas prawie nie znana. Hanna Krall, Ryszard Kapuściński – te nazwiska były obecne w czeskiej kulturze, ale generacja młodszych reportażystów związanych choćby z redakcją „Dużego Formatu” już mniej. W tym momencie są tłumaczone książki choćby Wojciecha Tochmana i Pawła Smoleńskiego.

Rok 2012 był dobry nie tylko dla polskiego reportażu. Ostrawski Protimluv opublikował tłumaczenia wierszy Rafała Wojaczka, jest też po czesku nowa książka Janusza Rudnickiego i Michała Witkowskiego.

Od czego zależy sukces polskich autorów w Czechach?

Trudno powiedzieć. Oczywiście najlepiej, jak ktoś pisze o Czechach. Wszystkie narody lubią czytać o sobie. Poza tym najważniejszy jest dobry tłumacz, potem znane wydawnictwo, które książkę wypromuje. To naprawdę ważne. Mimo kryzysu, książek jest tyle, że nikomu nie uda się przeczytać wszystkich. Nawet bardzo ciekawe, wybitne i nowatorskie książki nie wypromowane mogą zniknąć w gąszczu innych publikacji. Najtrudniej jest w Czechach wybić się z polską poezją, natomiast bardzo znani są prozaicy: Olga Tokarczuk, Andrzej Stasiuk, Dorota Masłowska.

Czy literatura wpływa na nasze wzajemne postrzeganie  i stereotypy?

Najmocniej poprzez książki prosto opisujące sąsiadów. Dużo Polaków przyjęło opis Mariusza Szczygła, jest prawdziwym ambasadorem Czech w Polsce. Ale i na odwrót, bo jest też znanym Polakiem w Czechach, udziela wywiadów i kreuje obraz Polaka. Polacy często malują obraz Czech piękniejszy od polskiego krajobrazu, jak na przykład Olga Tokarczuk w swojej ostatniej powieści. Co jest chyba normalne, zawsze nam się wydaje, że u sąsiadów – zwłaszcza tych „zachodnich” – jest lepiej. To jest oddziaływanie bezpośrednie. Ale każda książka w pewien sposób zbliża nas do „innego”: człowieka, kraju, cywilizacji. W ten  sposób tłumaczenie literatury obcej można nazwać dyplomacją.

Czeska literatura w Polsce cieszy się ogromnym zainteresowaniem? Polska w Czechach mniej. Czym spowodowana jest ta asymetryczność relacji?

Przyznaję, że też nie rozumiem stałego przypływu czechofilów w Polsce. Może to się z czasem zmieni? Na pewno nie można powiedzieć, że jedna literatura jest lepsza od drugiej, raczej Polacy zdecydowali, że Czechy to piękny kraj, gdzie można mówić i robić cokolwiek. No i jeszcze wypić dobre piwo na dodatek. To wszystko są tylko stereotypy, oddalone od rzeczywistości, chociaż z rozmów ze znajomymi w Polsce wiem, że mają trudniej: z pracą, z mieszkaniem. Ale czy to ma jakikolwiek związek z literatura? Według mnie panuje moda na Czechy, ale mody są ulotne.

Lucie Zakopalová, absolwentka polonistyki i komparatystyki literackiej na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Karola w Pradze, doktorantka tamże. Pracownik działu programowego Instytutu Polskiego w Pradze. Tłumaczka literatury polskiej.

Tekst pochodzi z „Głosu Ludu” (12 stycznia 2012).

O autorze
Dziennikarz i założyciel serwisu Novinka.pl.
Dodaj komentarz

Podaj swoje imię

Twoje imię jest wymagane

Podaj prawidłowy adres email

Adres email jest wymagany

Wpisz swoją wiadomość

Novinka.pl © 2024 Wszystkie prawa zastrzeżone

Designed by WPSHOWER

Powered by WordPress