Polski Absynt podbije słowacki rynek książki?

Filip Ostrowski, rocznik 1980, skończył politologię na UJ. Założyciel słowackiego wydawnictwa Absynt specjalizującego się w literaturze reportażu oraz koordynator nowych projektów w AhojSlovakia | fot. materiał rozmówcy

Krakowianin założył wydawnictwo Absynt i chce podbić słowacki rynek książki. Stawia na reportaże. Już pod koniec listopada ukaże się słowackie wydanie książki Pawła Smoleńskiego „Oczy zasypane piaskiem”. Rozmawiamy z Filipem Ostrowskim, słowakofilem i współtwórcą wydawnictwa Absynt.

Łukasz Grzesiczak: Skąd pomysł na założenie słowackiego wydawnictwa, które będzie przybliżało naszym południowym sąsiadom polskich autorów?

Pomysł wziął się głównie z ciągłej obserwacji tego, co się dzieje na Słowacji i porównywania z tym co jest w Polsce. Od kilku lat żyję w permanentnym zawieszeniu miedzy Polską i Słowacją i w trakcie jednej z dyskusji z przyjacielem odkryliśmy, że na Słowacji właściwie nie istnieje literatura reportażu, która w Polsce przecież święci triumfy. Sam czytam głównie reportaże, stąd pomysł, aby szerzej zaprezentować ten gatunek Słowakom. Oczywiście początkowo myśleliśmy, aby wydawać tylko polskich autorów, którzy należą do światowej czołówki. Dziś już wiemy, że oprócz Polaków, będziemy tłumaczyć reportażystów z innych krajów, a docelowo również Słowaków. Chcemy, aby Absynt, bo taka jest nazwa wydawnictwa, specjalizował się tylko w tym gatunku.

Kiedy startujecie? Na jakie tytuły postawicie na początku?

Wydawnictwo Absynt zadebiutuje pod koniec listopada książką Pawła Smoleńskiego „Oczy zasypane piaskiem”. A na początku 2015 roku mamy zaplanowane wydanie książek Wojciecha Tochmana „Jakbyś kamień jadła”, Lidii Ostałowskiej „Cygan to Cygan”, Wojciecha Szabłowskiego „Zabójca z miasta moreli”, ale również Elisabeth Åsbrink „W Lesie Wiedeńskim wciąż szumią drzewa”.

W jakich sposób podejmowaliście decyzje o wyborze autorów?

Stosujemy kilka głównych kryteriów, które tworzą swego rodzaju algorytm na podstawie którego podejmujemy decyzję. Po pierwsze książka musi się nam podobać i nieść dużą wartość poznawczą. Po drugie musi być interesująca dla słowackiego czytelnika. Po trzecie staramy się, aby podejmowała aktualne tematy. Po czwarte optymalnie, aby nie była tłumaczona na czeski. Oczywiście nie jesteśmy komputerami i niektóre decyzje wydawnicze podejmujemy emocjonalnie. Zwyczajnie powiemy sobie, to musi być i koniec. Nie ukrywam, że mocno śledzimy to co się dzieje w Polsce, która jest swego rodzaju „reportażowym eldorado”.

Jak wygląda słowacki rynek książki? Jakie miejsce zajmują na nim polscy autorzy?

Słowacki rynek wydawniczy jest o wiele mniejszy niż polski. Ma na to wpływ mniejsza liczba czytelników oraz fakt, że Słowacy czytają po czesku, więc kupują również książki wydane w Czechach. Ciekawe, że w drugą stronę to tak nie działa. Ponadto duże wydawnictwa koncentrują się głównie na książkach, które osiągnęły sukces sprzedażowy za granicą. Jest jednak grupa małych i średnich wydawców, którzy wydają książkowe arcydzieła. Mam takie wrażenie, że od strony produkcyjnej, jakości papieru, wydruku, okładek są na znakomitym poziomie. Z tego co wiem, generalnie poligrafia czechosłowacka miała zawsze bardzo dobrą renomę, również w Polsce.

To projekt biznesowy czy pasja?

Nie da się tych dwóch rozdzielić. Inwestuję prywatne pieniądze, więc liczy się każde euro i intensywnie zastanawiam się nad tym, jak zainteresować Słowaków tym rodzajem literatury. Z tego punktu widzenia jest to projekt biznesowy. Z drugiej strony lubię ten rodzaj literatury, chciałbym wzbogacić rynek czytelniczy na Słowacji. W jakimś sensie jest to również pasja, bo mieć wydawnictwo jest trochę takim studenckim marzeniem. Zdaję sobie sprawę z tego, że to ryzyko, że nie jest to najłatwiejsza branża, ale w życiu trzydziestolatka przychodzi moment, kiedy mówi sobie, że musi zaryzykować na własne konto.

Jakie będą Wasze następne kroki?

Optymistyczny plan wydawniczy zakłada, że w 2015 roku Absynt wyda 12 książek. Wśród autorów chcemy wprowadzać znane nazwiska z Polski oraz mistrzów reportażu z innych krajów. W chwili obecnej koncentrujemy się na naszym debiucie. Wiemy, że nie możemy sobie pozwolić na to, aby pierwsza książka miała jakieś niedoróbki. Nasze książki dotrą do wymagających czytelników, więc muszą być na najwyższym poziomie kultury językowej i graficznej. Jako początkujące wydawnictwo, kosztuje to bardzo wiele czasu.

Skąd u Ciebie zainteresowanie Słowacją?

Podstawowy powód jest bardzo prosty. Moja żona jest Słowaczką, więc od kilku lat mam już słowacką rodzinę, przyjaciół, kolegów. Martwią mnie słowackie problemy i cieszę się ze słowackich sukcesów. Wprawdzie mieszkamy w Krakowie, gdzie Lýdka prowadzi szkołę języka słowackiego AhojSlovakia, ale słowacka perspektywa jest w naszym życiu bardzo ważna. Pewno jak każdy słowakofil mam wrażenie, że o Słowacji wiemy w Polsce zbyt mało, stąd poza działalnością komercyjną, ambicją AhojSlovakia jest również popularyzacja Słowacji w Polsce.

Czego mogę Ci życzyć?

Proszę życz mi, aby ludzie na Słowacji mówili „Czytałeś ostatni reportaż z Absyntu…?”

Rozmawiał Łukasz Grzesiczak

O autorze
Dziennikarz i założyciel serwisu Novinka.pl.
Dodaj komentarz

Podaj swoje imię

Twoje imię jest wymagane

Podaj prawidłowy adres email

Adres email jest wymagany

Wpisz swoją wiadomość

Novinka.pl © 2024 Wszystkie prawa zastrzeżone

Designed by WPSHOWER

Powered by WordPress