Zlikwidowane połączenia, zrujnowane dworce i brak narodowych flag. Tak – według Piotra Radziszewskiego – wyglądają polskie dworce kolejowe w Zwardoniu, Cieszynie i Zebrzydowicach. Mieszkaniec Katowic w liście do redakcji Dziennika Zachodniego nie zostawia suchej nitki na stanie polskiej infrastruktury kolejowej na granicy polsko-czeskiej i polsko-słowackiej.
„Poruszam się często po Polsce w kierunku granicy z Republiką Czeską lub Słowacką. Zauważyłem, że władze naszego kraju, ale także samorządy lokalne, nie dbają w ogóle o zewnętrzny wizerunek. Nie dbają o to, co widzi odwiedzający nas obcokrajowiec. A twierdzenie to opieram na wyglądzie zewnętrznym m.in. stacji granicznych Zwardoń, Zebrzydowice, Cieszyn” – pisze Piotr Radziszewski z Katowic.
W Zwardoniu nędza, a po słowackiej stronie zadbany dworzec
„Przez stację kolejową Zwardoń, leżącą na szlaku kolejowym z południa na północ, przejeżdżają 4 pary pociągów dziennie, łączących Polskę ze Słowacją. Co pomyśli zagraniczny turysta podróżujący do Polski od słowackiej strony, widząc zrujnowane budynki stacji? Obraz nędzy i rozpaczy! A kiedyś to tu była stacja i wszystko funkcjonowało” – uważa autor listu do redakcji Dziennika Zachodniego. Przy czym zgodnie z jego obserwacją w oddalonym o kilka kilometrów od granicy Skalitem można zobaczyć, jak Słowacy dbają o swoją stację graniczną. Widać tam odnowiony budynek, wywieszoną flagę narodową, a na podróżnych czeka czysta poczekalnia.
W Zebrzydowicach straszą toi-toie
Jak obraz nędzy i rozpaczy wygląda też dworzec kolejowy w Zebrzydowicach na granicy polsko-czeskiej, który od 40 lat ma status międzynarodowego przejścia granicznego. Tam dopiero od niedawna na podróżnych czekają prowizoryczne ubikacje, a oczekujący na nocny (Chopin z Wiednia do Warszawy Wschodniej odjeżdża o 3:19) pociąg podróżni tłoczą się w swoich samochodach. Na dworcu nie działa też kasa biletowa.
Cieszyn czyli brutalne zderzenie z rzeczywistością
Cieszyn to miasto graniczne, tłumnie odwiedzane przez Czechów i Słowaków i choćby tylko dlatego – według autora listu – przeciętny turysta odwiedzający gród nad Olzą spodziewa się ładnego dworca kolejowego, licznych połączeń oraz kompleksowej obsługi pasażerów. „Zderzenie z polską rzeczywistością jest brutalne, tym bardziej, jeżeli turysta wcześniej zobaczy dworzec kolejowy po czeskiej stronie granicy. Zabytkowy dworzec kolejowy w polskim Cieszynie kiedyś był bardzo ładny, ale obecnie to ruina. Pamiętam czasy, kiedy jeszcze była czynna poczekalnia oraz kasy biletowe. Już wtedy dworzec popadał w ruinę, dziś to obraz nędzy i rozpaczy” – pisze Piotr Radziszewski.
Dlaczego inni potrafią?
W całej Europie dba się o wizerunek kraju – zauważa autor listu. „Są kraje, w których obowiązuje odpowiednia legislacja w tej kwestii, np. w Macedonii, w Niemczech. Tam na stacjach granicznych są restauracje, kawiarnie i budynki z czystymi flagami landu, powiatu i danej miejscowości. Czy w Polsce nie stać nas na troskę o wizerunek własnego kraju?” – dramatycznie pyta katowiczanin.
Źródło: Dziennik Zachodni
[łg]
jiri
5 wrzesień 2016
jaka polska taka jej wizytowka, czyli to co man sluzyc polakom. dworzec w zebrzydowcach wyglada jak obora,bo sluzy bydlu czyli polakom. To przeciez wiadac slachac i czuc , gdy sie jest na dworcu w zebrzydowicach.