Konik polny to, ponoć, jedyny przedstawiciel w świecie zwierząt, u którego samiec, a nie samica, wydaje na świat potomstwo. „Podróże konika morskiego” czeskiego prozaika Petra Sabacha to pamiętnik młodego ojca z rocznego urlopu tacierzyńskiego, który kończy się wizytą w psychiatryku (choć nie jest to ponoć reguła w przypadku wszystkich ojców, którzy zostają w domu z dziećmi).
Bohater książki, 25-letni ojciec zajmujący się na co dzień swoim ukochanym synem Pepinem, z pewnością nie stanie się ulubioną postacią feminizmu. Mimo prawdziwych starań, jego opieka nad dzieckiem często kończy się w sposób dramatyczny (patrz: głowa syna utknie za ogromnym piecem fajansowym), spacery z synem okazują się pretekstem do rozmyślań o małżeńskich zdradach przeplatanych częstym piciem alkoholu. Młody ojciec oczekuje od świata wdzięczności za swój heroizm w wychowaniu syna – choć decyzja o jego zostaniu w domu była racjonalna, to żona zarabiała więcej. Książkę pokochają wszyscy mężczyźni i chłopcy. Podczas lektury będą mogli bez żadnych konsekwencji zachwycać się tematyką fekaliów, z których co ranek wróży główny bohater (kiedy Kundera pisał, że „problem gówna jest poważniejszy niż problem teodycei” z pewnością nie spodziewał się jak bardzo tematyka wydalania zapłodni czeską kulturę).
Jeśli słyszeliście od kogoś, że „Podróże konika polnego” to miłe, ciepłe i wzruszające zapiski młodego ojca, istnieje niebezpieczeństwo, że autor tych słów książki nie przeczytał do końca. Nie zdradzę nic już więcej. Kawał dobrej czeskiej prozy – napiszę Wam jeszcze na zachętę.
Petr Sabach, „Podróże konika morskiego”, przeł. Julia Różewicz, Afera, 2012.
Łukasz Grzesiczak
Książka jest do nabycia w internetowej księgarni Czeskie Klimaty