Wśród Polaków panuje opinia, że Czesi nie potrafią się gustownie ubierać. Nie chodzi tylko o ubiór, ani też o typową fryzurę czeskich mężczyzn „z tyłu długo, z przodu krótko”, ale także o szeroko pojęte „dbanie” o swój wygląd. Nawet część Czechów sama potrafi się do tego przyznać, że mają problem z odpowiednim ubieraniem siebie.
Znana czeska blogerka, specjalistka w zakresie mody, Ada (nie ujawnia swojego prawdziwego imienia) próbuje opisać modowe piekło Czechów. Od początku tego roku prowadzi swój blog www.modnipeklo.cz, który cieszy się ogromną popularnością. Średnia dzienna ilość wejść na bloga Ady sięga kilku tysięcy. Autorka na swoim blogu zamieszcza także zdjęcia przypadkowych, spotkanych na ulicy osób i ich „zjawiskowego” ubioru. Zdjęcia okrasza często ostrym komentarzem. Czy by wyglądać dobrze potrzeba wydać tysiące koron? Otóż, nie. Wystarczy poświęcić trochę czasu i poszukać inspiracji. Niekoniecznie w markowych sklepach.
Jak wynika z jej spostrzeżeń, największych grzechem Czechów jest przesadne preferowanie stylu sportowego. Zawsze i wszędzie. Często spotyka się mężczyzn w eleganckim płaszczu, wyjściowych butach. A na plecach? Plecak! Abstrahując od noszenia skarpet do sandałów, Ada podkreśla, że Czesi mają problem z dobraniem stroju adekwatnego do okazji i miejsca, w którym się znajdą. Zdarza się często tak, że pan pracujący w urzędzie nosi wytarte dżinsy i t-shirt z kolorowymi napisami.
Z własnych obserwacji dodać muszę, że Czesi mają zamiłowanie do noszenia „papci” w biurach. Zrozumieć mogę okres zimy, kiedy siedzenie w wysokich butach po kolana może być dla stóp uciążliwe, ale przecież można je zamienić na zwykłe półbuty. Irytuje mnie bardziej trend „papci” w urzędach, gdzie przyjmująca petenta dama ma na sobie elegancki kostium, a kiedy zerknie się w kierunku jej stóp, pysznią się na nich korkowe klapki z Deichmanna. Mało tego! W swoich „papciach” z Tweetym niektóre pracowniczki majestatycznie przechadzają się po urzędowych korytarzach!
Drugim z najpoważniejszych grzechów, których dopuszczają się Czesi (tutaj jednak sprawa dotyczy Czeszek) to brak starań o swoją fryzurę. Często także przesadzają z balejażem i przedłużanymi włosami. Jako trzeci grzech wymieniła (również sprawa dotyczy kobiet) zbyt długie i niezadbane sztuczne paznokcie. Według blogerki, kolejnym grzechem jest zamiłowanie Czechów do noszenia toreb foliowych. Nawet kiedy wychodzą na miasto, często zamiast prostej i gustownej (niekoniecznie drogiej) torby wybierają plastikowe reklamówki. Kupowanie markowych podrabianych rzeczy na targach blogerka uznaje za kolejny z modowych grzechów, których dopuszczają się Czesi. Ada uważa także, że problemem Czechów jest niedbanie o siebie i własny wygląd. Najczęściej jest to determinowane wiekiem, to znaczy od pewnego wieku kobiety i mężczyźni przestają o siebie dbać. Być może jest to wynikiem starego panującego przeświadczenia, że ludzie zadbani i dobrze się prezentujący są ludźmi „płytkimi” i mniej wartościowymi. W nawiązaniu do grzechu piątego, Czesi często przesadzają z eksponowaniem logo konkretnych marek na t-shirtach, paskach czy torebkach – to według blogerki 7 grzech główny. Jako ostatni wymienia strach przed byciem oryginalnym.
A co Wy sądzicie o modowych zamiłowaniach Czechów?
[Ania Musioł]
Paweł
3 sierpień 2012
Z moich doświadczeń wynika, że „krótko z przodu długo z tyłu” to u czeskich mężczyzn bardzo modna fryzura.
Mariusz
9 sierpień 2012
I bardzo dobrze, że Czesi mają gdzieś uniformizację wszystkiego i wszystkich. A Pan w urzędzie w jeansach i podkoszulku… A komu to przeszkadza????????? Brawo Czesi!