W Czechach ostatnio dzieją się rzeczy dziwne. I nie mam tu na myśli wyników wyborów, rozbitego kolana pana prezydenta czy innych polowań na czarownice z ČSSD. Dzieją się bowiem rzeczy dziwne w sprawie polskiej.
Na tytułowej stronie weekendowego dodatku Lidovek artykuł o nostalgicznym tytule „Ach, ti Polaci…” i ciąg dalszy wcale nie brzmi „złodzieje i pijacy”.
W sobotę rano na ČT1 śniadanie ummilają polscy górole z okolic Cieszyna. Przy kolacji mało się nie dławię, gdy reporter wieczornych Udalosti oznajmia, że Polska jest znana jako „rowerowa Saudska Arabia” (różne synonimy słowa Polska już słyszałam, ale to mnie zupełnie zbiło z tropu), ponieważ za jazdę na rowerze pod kilku głebszych można trafić za kratki. Fakt ten ze znawstwem potwierdzają typowi przedstawiciele polskiej cyklistyki (wiek 60+). Potem – w najlepszym czasie antenowym – program o twierdzy w Srebrnej Górze!
Przez tydzień, w każdych wiadomościach mówi się o śmierci Mazowieckiego. Wygląda na to, że Czesi kochali go tak, jak my kochaliśmy Havla. W programie „Události, komentáře” obszerny materiał o polskiej szkole reportażu i wywiad z Wojciechem Tochmanem. Niezbity dowód na to, że istnieje inny polski reportażysta niż Mariusz Szczygieł, co niektórych pewnie zdziwi.
Portal IDNES.cz od dawna już nie informował o tonach trefnej żywności, którą złośliwi Polacy wysyłają Czechom. Być może pan Babiš ma teraz inne sprawy na głowie niż pilnowanie czarnego PRu wobec konkurecji. Ale możliwe też, że wszystkie radioaktywne polskie jajka i ciastka z trutką na szczury zostały wysłane w świątecznych paczkach do rodaków w Anglii, a Czesi już nie będą mdleli na widok napisu „made in Poland”.
Nicky Tučková nagrała kolejny hit o wdzięcznym tytule “Szukam cię Miłoszu z Warszawy”. Nikt nie docenia jej znajomości polskiego, za to niektórzy doszukują się prowokacji politycznej. Inni dochodzą do oburzającego wniosku, że Czesi robią sobie z Polaków jaja. Albo – co jeszcze gorsze – robią sobie jaja z pierogów. Ale to nieważne, zostaliśmy zauważeni!
Złośliwi twierdzą, że czeski szum miedialny wokół kraju nad Wisłą jest działaniem opłaconym przez polski rząd. Może zostały nam jeszcze jakieś pokłady soli technicznej do wyeksportowania i trzeba załagodzić atmosferę. Ale może to być też związane ze zbliżającą się polsko-czeską konferencją Lidových Novin. Kto wie, co knują pravdoláskaři.
Ja jednak mam inne zdanie. Po prostu…modły zostały wysłuchane. Koniec z nieodwzajemnionym uczuciem Polaków do Republiki Czeskiej. Czesi zaczynają nas kochać! Nie musimy wypowiadać im wojny, a potem się poddawać! Jesteśmy uratowani! Kolejną falę emigracji czas zacząć.
[Marta Szewczyk]