Według czeskiego ministra finansów Miroslava Kalouska deficyt budżetowy na rok 2013 może wynieść prawie 100 mld koron [ok. 17 mld. złotych]. Minister zakłada oczywiście, że uda się wprowadzić niezbędne środki konsolidacyjne. W skrajnym przypadku deficyt wzrośnie do prawie 160 mld koron [ok. 27 mld. złotych].
Na wprowadzenie niezbędnych cięć budżetowych nie zgadzają się rzesze obywateli. Pakiet oszczędnościowy zakłada bowiem ograniczenie waloryzacji emerytur: od roku 2013 emerytury wzrastałyby o 1/3 inflacji oraz o 1/3 wzrostu płacy realnej. Do tej pory waloryzacja naliczana była według pełnej wartości inflacji. 4 maja na posiedzeniu sejmu, koalicja przegłosowała reformę, aby również wynagrodzenia wzrastały znacznie wolniej, niż było to latach poprzednich.
Największa afera korupcyjna minionych lat w Czechach. Główni podejrzani zatrzymani
Konieczność wprowadzenia pakietu oszczędnościowego podkreśla także minister pracy Jaromír Drábek, który obniżenie stopnia waloryzacji emerytur uznaje za niezbędny element w przygotowaniu budżetu państwa na rok 2013.
Burzę w sejmie wywołały słowa posłanki partii TOP 09 Gabrieli Peckovej. Posłanka oznajmiła, iż obecni emeryci są na tyle „elastyczni”, że będą w stanie się dostosować do nowej sytuacji, ponieważ urodzili się w czasie wojny, dorastali w czasach reżimu komunistycznego, który nie pozwalał im na jakiekolwiek wzbogacanie się. Słowa posłanki skrytykował były premier Jiří Paroubek. W efekcie, posłanka Pecková przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni jej słowami.
[Anna Musioł]