Kiedy zobaczyłam nową czeską reklamę T-Mobile prawie wpadłam pod stół. Parodia na posiądającego wszystkie produkty świata handlarza rodem ze Stadionu Dziesięciolecia z lat 90. rozbawiła mnie do łez. „Kot packowy”, „amerykański telefon komórkowy” i cztery ręce Pana Choinki podbiły moje serce.
Czeski T-Mobile jest znany z zabawnie absurdalnych reklam, a tej wróżyłam karierę kolejnego internetowego viralu. Po chwili ze zdziwieniem stwierdziłam, że polskim internetom się reklama nie podoba. Na facebookowej grupie Polacy w Pradze powstaje petycja do centrali T-Mobile z żądaniem usunięcia reklamy, polskie media wrzą, ambasada protestuje, czołgi są pewnie w gotowości. Nie będzie Pepik pluł nam w twarz!
A ja się pytam: o co chodzi? Kiedy w czeskich mediach toczyła się negatywna kampania przeciw żywności z Polski, też się wściekałam, oburzałam i protestowałam. Ale tym razem nie chodzi o artykuł w opiniotwórczym dzienniku, tylko mocno przerysowaną reklamę balansującą na granicy absurdu, typową dla czeskiego operatora T-Mobile. Jeżeli jakiś Czech ma o Polakach dobre zdanie, poczucie humoru oraz IQ w granicach normy, to po jej obejrzeniu nie zmieni opinii na temat tej narodowości. A jeżeli inny twierdzi, że Polacy to banda złodziei i solnych mafiozów… No cóż, pewnie reklama T-Mobile nie zmieni jego opinii. Ale takiego wpływu nie będzie miała również żadna kampania typu „Dobre, bo polskie”.
Swoją drogą, od jakiegoś czasu Polska ma w czeskich mediach bardzo pozytywny obraz. Na czeskiej mapie stereotypów jakimś cudownym sposobem przemieściliśmy się z zacofanej Wschodniej Europy na prężnie rozwijający się Zachód. Stereotypy są nie tylko po to, żeby je łamać, ale również po to, żeby się z nich śmiać. Stereotyp polskiego cwaniaczka z przekoloryzowaną do granic możliwości smykałką do handlu to – w mojej ocenie – naprawdę zabawny motyw. Ci, którzy widzą w nim Polaka-kłamliwego złodziejaszka strzelają z armaty do wróbla.
Nie rozumiem oburzenia pani Ambasador, która twierdzi, że reklama upraszcza i szkodzi polsko-czeskim relacjom. Zgadzam się, że upraszcza – taka już natura reklamy. A co do niszczenia wspólnych relacji: czy z powodu tej reklamy polskie gminy wypowiedzą umowy czeskim miastom partnerskim? Czy w przyszłym roku Kino na Granicy się już nie odbędzie? I czy Polacy przestaną jeździć do Nachodu po piwo, a Czesi do Kudowy Zdroju po mięso? Śmiem wątpić.
Fascynuje mnie również to, że sami uzurpujemy sobie prawo do śmiania się z Czechów, ale obrażamy się, kiedy to oni śmieją się z nas. Argument, że my możemy, ponieważ stereotyp Czecha jest u nas pozytywny, bo naśmiewamy się na przykład z ich zabawnego języka, do mnie nie przemawia. Jako Polka żyjąca w Czechach i mówiąca w języku mieszkańców tego kraju, dostaję drgawek słysząc o tych wszystkich szmatyczku na patyczku, drzewnich kocurach i czworonożnych jebadełkach*. Mogę sobie wiec tylko wyobrazić, jak bardzo może to drażnić Czechów.
Zachwycamy się tym, że Czesi potrafią wyśmiewać swoje przywary, ale kiedy to my mamy się śmiać sami z siebie, zaczynają się problemy.
Zostawmy jednak na chwilę urażoną polską dumę. Spójrzmy na drugą stronę medalu i przyjrzyjmy się temu jak w reklamie T-Mobile jest prezentowany Czech. Nie jest to obraz najlepszy. Po pierwsze: łasy na amerykańskie produkty, zamiast kupować „dobre, bo czeskie”. Po drugie: jakim trzeba być naiwniakiem, żeby zamienić się na telefony z Panem Choinką? Po trzecie: jak już ktoś słusznie zauważył, telefon był sprawny dopóki czeska psuja nie wzięła go w swoje ręce. Więc może to Czesi powinni protestować?
*Według polskich dowcipnisiów: szmatyczku na patyczku – parasol, drzewni kocur – wiewiórka, czworonożne jebadełko – łóżko. Hahaha…
[Marta Szewczyk]
Autorka tekstu jest Polką, która od 6 lat mieszka w Pradze.
Chcesz skomentować sprawę? Pisz na lukasz@novinka.pl