Jeszcze we wrześniu nakładem krakowskiego Wydawnictwa Literackiego ukaże się książka Michała Przeperskiego „Nieznośny ciężar braterstwa”, w którym młody historyk przygląda się konfliktom polsko-czeskim w XX wieku. Premierę książki zaplanowano na 29 września.
W 1919 roku czeskie oddziały zajęły Spisz i Orawę, po czym, wykorzystując polskie zaangażowanie na innych frontach, podbiły Śląsk Cieszyński, dopuszczając się przy okazji zbrodni wojennych na polskich jeńcach i cywilach. Walczący z Rosją Sowiecką Polacy zaakceptowali utratę tych ziem. Dwadzieścia lat później podbijani przez III Rzeszę Czesi patrzyli, jak polskie czołgi wjeżdżają na sporne terytoria. Polacy świętowali, jednak po obu stronach trudno było o triumfalny nastrój. Rok później już nikt nie wątpił, że konflikt przegrały obie strony.
Polityka Polski i Czech w dwudziestoleciu, nieudane próby zbliżenia, uwikłania w sojusze, różny stosunek do ZSRR oraz wiara jednych i drugich w to, że Niemcy najpierw uderzą na sąsiada i nasycą się tą zdobyczą. Książka Michała Przeperskiego to pierwsze popularne opracowanie fascynującego tematu, jakim jest dwudziestowieczny konflikt polsko-czeski. Napisana wartko i klarownie opowieść pokazuje, że przyjazne stosunki z sąsiadami da się zbudować i utrzymać mimo bolesnych epizodów w historii
Michał Przeperski (rocznik 1986) jest doktorantem w Instytucie Historii PAN, pracuje w IPN-ie, specjalizuje się w dziejach politycznych XX wieku. Ukończył studia historyczne i prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, studiował też historię na Central European University w Budapeszcie. Był redaktorem naczelnym portalu histmag.org. Laureat wyróżnienia w Konkursie na Najlepszy Debiut Historyczny Roku im. Władysława Pobóg-Malinowskiego. Jest między innymi autorem kilkudziesięciu artykułów naukowych i popularnonaukowych oraz książki „Gorące lata trzydzieste. Wydarzenia, które wstrząsnęły Rzeczpospolitą” (2014).
[łg]
jubus
18 wrzesień 2016
Pozycja na pewno arcyciekawa. Ale ograniczanie polsko-czeskiej niechęci do wieku XX to przesada. Co z wiekiem 19? Jaką rolę w skonfliktowaniu Polaków i Czechów odgrywają Niemcy i czy to właśnie nie germanizacja Czech oraz stałe bycie „pod niemieckim butem”, nie zrobiło z Czechów, Polakożerców.
Daniel
5 grudzień 2016
Niestety książka Pana Przepierskiego jest wyjątkowo słaba – to zaledwie nieudana kompilacja z innych publikacji i strzępy informacji nie wychodzących zbyt poza utarte schematy i stereotypy.
Autor ksiązki niestety sam pozbawił sie szansy na obiektywne spojrzenie na tytułowe polsko-czeskie relacje. W bibliografii tej książki pozycje autorów czeskich (czechosłowackich) stanowią zaledwie około 10-12 % całej bibliografii. Oznacza to automatycznie, że o żadnym obiektywnym spojrzeniu mówić nie można ponieważ p. Przepierski nie tylko nie zna j.czeskiego ale nie zna tzw. „drugiej strony medalu”, nie zna czeskich relacji dot., przebiegu konfliktu na Śląsku Cieszyńskim, ich oceny polskich działań itd. Efekt jest łatwy do przewidzenia- uzyskany bardziej świadomie czy nieświadomie jednostronny, zafałszowany obraz polsko-czeskich relacji nie wychodzący poza popularne schematy i kalki.
Pomijając już rozwlekły styl autora ( bardzo często wręcz nudny) – w książce aż roi się od błędów i to w zakresie wydawałoby się podstawowej wiedzy. Popełnianie kompromitujących pomyłek, półprawd czy przekłamań i to w opisie najważniejszych momentów i wydarzeń polsko-czeskiego sporu o Śląsk Cieszyński – nie tylko pogłębia zafałszowany obraz jaki przedstawia nam autor, ale świadczy o niezrozumieniu przez niego specyfiki stosunków narodowościowych na granicy polsko-czeskiej mającej znaczący wpływ na relacje obu krajów .
Odradzam zakup książki jako niewnoszącej nic nowego do utartych i potocznych opinii i ocen tej tematyki. Zmarnowana szansa i chyba błąd Wydawnictwa Literackiego, które przed podjęciem decyzji o druku nie poprosiło o ocenę publikacji przynajmniej polskich historyków zajmujących się ta tematyka np. dr Krzysztofa Nowaka czy dr Grzegorza Gąsiora.
jubus
19 grudzień 2016
Dziękuje za to „poradę”. No niestety, specyfika stosunków polsko-czeskich jest taka, że mało Polaków zna język czeski, a jeszcze mniej Czechów, procentowo, język polski. Ogólnie dominuje kompletna ignorancja co nie powinno dziwić, skoro Czechy, jak wspomniałem „od zawsze” żyły pod niemieckim panowaniem, przez długi czas otoczone żywiołem niemieckim. Niestety, Polacy cały czas, zbyt pozytywnie patrząc na Czechy, przez różowe okulary, a faktycznie jest to kraj, mało interesujący, w stosunku do pozostałych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, niczym się nie wyróżniający. Osobiście wolę Słowację, jako ciekawszą. I dobrze by było, aby Polacy w końcu zrozumieli, że to Słowacja jest naszym „prawdziwie południowym sąsiadem”, bo Czesi ani nie żyją na południu od nas, ani praktycznie nigdy obok nas nie żyli, poza krótkim epizodem przed 600 laty i dalej.
Daniel
29 grudzień 2016
Kilka przykładów błędów, półprawd i przekłamań w tej książce:
• Autor pisze o aresztowanych polskich działaczach na terenach zajmowanych przez czeskie wojska w 1919 r (np. s. 173,180) – ale nie mamy ani śladu informacji o podobnych polskich działaniach np. internowaniu kilkuset Czechów i Ślązakowców, przewiezieniu ich do miejsca internowania w Dąbiu pod Krakowem?
• Wg autora miedzy 27-29 stycznia na froncie trwały jedynie drobne walki, starcia pojedynczych patroli i strzelaniny na niewielka skalę. Tymczasem 29 stycznia 1919 r. od rana do wieczora trwały uporczywe i ciężkie walki m.in. o most w Drogomyślu, z użyciem artylerii i pociągów pancernych użytych z obu stron (np. „Polsko Czechosłowackie walki o Śląsk Cieszyński w styczniu 1919 roku” Piotr Kołakowski [w:] Słupskie Studia Historyczne nr 18 rok 2012 s.12 ).
• Autor wbrew podstawowym zasadom warsztatu pracy historyka, wybiera najbardziej drastyczne opisy zbrodni czeskich nie zadając sobie nawet minimalnego trudu, żeby je zweryfikować. Wydawało by się, że podchodząc do zagadnienia, które jest jedną z najgłębszych blizn w historii tego konfliktu – p. Przeperski powinien wykazać się max. starannością w doborze źródeł i ich krytyce. Tymczasem właśnie przy opisie zbrodni w Stonawie (s.179) autor popełnia błąd za błędem. Najpierw jako opis zbrodni w Stonawie podaje źródłowy opis dot. walk o dworzec w Zebrzydowicach [z „Białej księgi zbrodni popełnionych w dniach 23 – 29.01.1919 roku na Śląsku Cieszyńskim przez wojska ppłk. Josefa Šnejdárka.” [APC 14/3/62 Dok. 11]. Zresztą nawet tych błędnie przytoczonych relacji nie potrafił/nie chciał(?) poddać elementarnej krytyce źródła tzn. bezrefleksyjnie powtarza relację o wymordowaniu 23 jeńców polskich (z pośród 30 obrońców dworca), choć na cmentarzu w Zebrzydowicach pochowano tylko 7 polskich żołnierzy (nie wiadomo zresztą ilu z nich zginęło w trakcie walk, a ilu już po poddaniu się zostało zamordowanych).
• Autor epatuje relacjami dot. bestialstwa czeskich żołnierzy popełnianych Stonawie na polskich żołnierzach np. „…roztrzaskiwania głów ciosami kolb, bądź też strzałami z bliskiej odległości wśród krzyków pogardy i nienawiści…” Tymczasem na dostępnych w internecie zdjęciach tych żołnierzy wykonanych tuż przed ich pochowaniem, widać głowy i twarze większości z nich i żadna nie nosi śladów roztrzaskania strzałem z bliska lub zmiażdżenia uderzeniami kolby. W załączniku przesyłam „recenzentom” wspomniane zdjęcia – ale są one dostępne zarówno w zbiorach Książnicy Cieszyńskiej (gdzie autor był) jak i w internecie.
• Kolejny przykład braku rzetelności i podawania półprawd (s.180): „W Karwinie 24 stycznia czechosłowaccy żołnierze zakatowali na śmierć dwóch górników….” I znowu p. Przeperski nie podjął minimalnego przecież wysiłku – jakim było porównanie relacji przytoczonych w „Białej księdze zbrodni popełnionych w dniach 23 – 29.01.1919 roku na Śląsku Cieszyńskim przez wojska ppłk. Josefa Šnejdárka.” gdzie może zauważyłby relacje dot. tego właśnie zdarzenia: [APC 14/3/62 Dok. 11] – w której ci 2 górnicy/nieumundurowani cywile, biorą udział w walce z bronią w ręku – strzelają do czeskich umundurowanych żołnierzy, a jeden z nich ginie w walce…
• Przy opisach brutalności i zbrodni żołnierzy czeskich – brak minimalnego obiektywizmu. Wprawdzie autor pisze (s.179), że czescy żołnierze złamali swoim zachowaniem „dobry obyczaj wojenny i prawa międzynarodowe” – ale ponownie zafałszowując fakty historyczne nie wyjaśnia, że w walkach po naszej stronie, wzięło udział ponad 600 nieumundurowanych cywilów, członków milicji i osób postronnych ( nawet kilkunastoletnich dzieci), którym w pierwszym dniu czeskiego ataku rozdano broń. Jak według „obyczaju wojskowego” wszystkie ówczesne armie (również polska) postępowały z nieumundurowanymi cywilami, których złapano z bronią w ręku? Mam nadzieję, że p. Przepierski wie, że zachowanie czeskich żołnierzy w niczym nie odbiegało od ówczesnego „obyczaju wojennego”. Z drugiej strony wśród rannych przewiezionych do czeskich szpitali czy jeńców i internowanych w Czechach byli również nieumundurowani milicjanci polscy biorący udział w walkach. Przypomnienie tych faktów historycznych musi zmienić choć w części przypadków negatywną ocenę zachowań czeskich żołnierzy również tych, które nawet według „obyczaju wojennego” mamy prawo oceniać jako zbrodnie. O braku rzetelności w przygotowaniu tej książki świadczy dobitnie to, że nie brakuje w zebranych relacjach dobrze udokumentowanych, wiarygodnych czeskich zbrodni wojennych na nieuzbrojonych cywilach – tym bardziej trudno zrozumieć taką „niechlujność” w doborze cytowanych opisów i brak elementarnej krytyki takich źródeł….
• Z braku czeskich źródeł i publikacji w bibliografii zebranej przez autora – przy krwawych walkach w okresie przed plebiscytem dowiadujemy się przede wszystkim o tych czeskich, choć polska strona w niczym nie ustępowała brutalnością swoich działań np. na s. 199-200 mamy cały szereg przykładów brutalnego postępowania czeskich bojówek, władz administracyjnych z polskimi działaczami – opis podobnych szykan jakie spotkały czeskich działaczy (i ślązakowskich) ze strony polskich bojówek i polskiej administracji – mamy tylko jeden…
• Autor pisze na s. 202 o zatrzymywaniu przez Czechów transportów z bronią i amunicją dla Polski walczącej z bolszewikami. Dlaczego w tym kontekście autor nie wspomniał, ważnych dla oceny tych działań faktów historycznych jakim było blokowanie dostawy uzbrojenia i amunicji do Polski w wielu miejscach w Europie: w Austrii, Norwegii, Włoszech, Belgii, Manchesterze, Hamburgu, Berlinie, a nawet w Gdańsku – ale nie na rozkaz rządu czeskiego tylko na wezwanie komunistów i z klasowej solidarności z „pierwszym państwem chłopów i robotników”? Mamy więc znowu półprawdę, podaną w sposób jednoznacznie negatywnie obciążający wyłącznie naszych południowych sąsiadów…
• Na s.221 autor stwierdza, że Polska po podpisaniu z Niemcami w styczniu 1934 r. deklaracji o niestosowaniu przemocy „nie miała w zamiarach żadnych agresywnych kroków wobec Pragi…” co jest najdelikatniej rzecz ujmując kolejna „półprawdą”, bo przecież już w 1935 rozpoczęto na szeroka skalę działania dywersyjne na terenie Zaolzia, co więcej we wrześniu 1935 powstał tajny komitet K7 – specjalnie powołana organizacja, utworzona przez Odział II Sztabu Głównego z polecenia J. Becka, której celem było organizowanie dywersji i ataków na Czechosłowację w celu odzyskania Zaolzia.
• Kolejna zaskakująca „teoria” (s.261): „ … Polska do jesieni 1938 roku nigdy na poważnie nie rozważała dokonania zaboru Zaolzia”… – co nie tylko jest sprzeczne z ustaleniami części polskich historyków np. prof. Tomaszewskiego, ale wskazywałoby, że autor nie zna polskich dokumentów dyplomatycznych z 1938 r. gdzie w raporcie z 4 października 1938 r. ambasador polski w Berlinie – Lipski wyraźnie przypomina, że sprawa podziału między Polskę a Niemcy terenów Zaolzia (szczególnie Bogumina) była już poruszana w czasie polsko-niemieckich rozmów na najwyższym szczeblu w styczniu i lutym 1938 r.( Polskie Dokumenty Dyplomatyczne 1938 s. 658, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Warszawa 2007.).
• Na s. 267 i s.268 – autor myli się zgodnie ze stałą „regułą” jacy to Czesi byli źli i pisząc o partii Niemców Sudeckich używa mylących sformułowań „… czechosłowaccy naziści nie byli zainteresowani porozumieniem i stawiali kolejne żądania…”, „Taktyka czechosłowackich nazistów…” – a przecież powszechnie historycy piszą poprawnie Partia Niemców Sudeckich (SdP) lub Niemcy Sudeccy – pomyłka na poziomie „polskich obozów śmierci”…
• Na s. 282 autor twierdzi, że działalności Związku Polaków w Czechosłowacji: „…nie koordynowano z działalnością Niemców…”, a przecież m.in. w polskich archiwach są zachowane dokumenty, które do polskiego poselstwa w Pradze dostarczał Karl Herman Frank jeden z przywódców Niemców Sudeckich późniejszy zbrodniarz wojenny, co jasno wskazuje, że działalność polskiej mniejszości była koordynowana przez Warszawę w porozumieniu z Niemcami tzw. 4 plan (AAN, MSZ/5479), Polskie Dokumenty Dyplomatyczne 1938 np. s.449 lub s.475, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Warszawa 2007. + P.M.Majewski „Edvard Beneš i kwestia niemiecka w Czechach”, Warszawa 2001.
• Jaskrowo widoczna jest dysproporcja w opisach działań dyplomatycznych. O ile autor bardzo często przytacza i opisuje każdy list, dyplomatyczne działanie Czechów, które w bezpośredni lub pośredni sposób było negatywne dla Polski, to o polskich dyplomatycznych anty czeskich działaniach z roku 1938 r., czytelnicy dowiedzą się niewiele. Pan Przeperski dużo pisze o przebiegu kryzysu monachijskiego na linii Niemcy-Czechosłowacja, nawet coś wspomina o dyplomatycznych działaniach i relacjach Polska- Francja/Anglia. Ale ni słowem się nie zająknął o polsko-niemieckiej współpracy ? Czyżby naprawdę nie wiedział, że Polska przynajmniej od stycznia/lutego 1938r w kwestii (anty) czechosłowackiej współpracowała z hitlerowskimi Niemcami (np. prof. Stanisława Żerko „Polska, Niemcy i geneza II wojny” Przegląd Zachodni 2/2009 + Jerzy Tomaszewski „Polska wobec Czechosłowacji w 1938r + Polskie Dokumenty Dyplomatyczne 1938 np. s. 658, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Warszawa 2007).
• Choć autor cytuje nam negatywne wypowiedzi o Polakach prezydenta Masaryka i Beneśa – nie dowiemy się o polsko-niemieckich planach i działaniach np. o rozmowie Hitlera z ambasadorem Lipskim 20 września 1938 r. , której treścią było uzgodnienie polityki obu państw wobec Czechosłowacji, ani o stworzeniu zaraz po tym spotkaniu Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Śląsk” gen. Bortnowskiego Nie ma ni słowa o 28 września 1938 r. kiedy polscy dyplomaci i urzędnicy hitlerowskiego MSZ (Auswärtiges Amt) z Ernstem von Weizsäckerem na czele wspólnie ustalili plan „rozgraniczenia interesów polskich i niemieckich” na Zaolziu, m.in. przebieg nowej granicy w rejonie Bogumina. (np. M.P. Deszczyński, Ostatni egzamin….)
• Autor z nieznanych przyczyn nie napisał o polskich planach zajęcia nie tylko całego Śląska Cieszyńskiego po rzekę Ostrawicę, ale nawet Morawskiej Ostrawy i Witkowic leżących już na północnych Morawach poza Śląskiem Cieszyńskim (Tomaszewski Jerzy, Projekty polityki polskiej wobec Czechów na Zaolziu po 1 października 1938r + Polskie Dokumenty Dyplomatyczne 1938, Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Warszawa 2007)
• Co więcej, autor zapomniał przypomnieć, że w tym samym dniu, w którym w Pradze złożono polskie ultimatum z żądaniem niezwłocznego przekazania Zaolzia pod groźbą użycia siły (30.09. 1938 r.), najpierw minister Beck zwrócił się do Niemiec z zapytaniem, czy w razie wybuchu polsko-czechosłowackiego konfliktu zbrojnego Rzesza zajmie wobec Polski życzliwe stanowisko. … Pozytywną odpowiedź przekazał Lipskiemu osobiście Ribbentrop w południe 1 października. (np. prof. Żerko Polska, „Niemcy i geneza II wojny”…)
• W kontekście wcześniej przytaczanych komentarzu czeskich polityków wobec Polski zaskakuje brak, bardzo ciekawej przecież informacji o spotkaniu 10 października 1938 r., na moście w Boguminie, gdzie polscy i niemieccy oficerowie, prawili sobie komplementy i ściskali prawice kończąc podział /I rozbiór Czechosłowacji (np. M.P. Deszczyński, Ostatni egzamin….)
• Bardzo „oszczędnie” (w stosunku do opisywanych wcześniej czeskich działań antypolskich na Zaolziu) autor pisze o polskich represjach wobec mniejszości czeskiej na anektowanym Zaolziu. Wręcz pojawiają się próby zafałszowania faktów historycznych, kiedy pisze: (s.318) „Warunki, jakie stworzono Czechom, gdy idzie o rozwój ich szkolnictwa na Zaolziu budziły gorzkie refleksje również wśród niektórych polskich intelektualistów” – przy czym stwierdzenie „warunki rozwoju czeskiego szkolnictwa” brzmi kuriozalnie jeśli przypomni się, że likwidację wszystkich (również tych istniejących przed 1914r.) czeskich szkół, przedszkoli i bibliotek przeprowadzono brutalnie w 3 tygodnie – do końca października 1938r. Zresztą o przeprowadzonych czystkach na anektowanym Zaolziu, w wyniku których do marca 1939r opuścić je musiało ponad 30 tys Czechów (w tym około 20 tys pod bezpośrednim przymusem) autor też zapomniał coś więcej wspomnieć np. o akcja wysiedleń przeprowadzonej wyjątkowo perfidnie w Wigilię 24.12.1938r gdy dano czeskim rodzinom 6 godzin na opuszczenie Polski. Przypomnienie obrazu kolumny czeskich wygnańców wjeżdżających w wigilijny wieczór na ostrawski rynek – pomógłby zrozumieć czytelnikowi antypolskie uprzedzenia jakie pokutowały wśród Czechów, szczególnie ze Śląska i północnych Moraw przez kolejne dziesięciolecia…
• O anty czeskiej terrorystycznej akcji „Łom” autor pisze (s.325) że zaczęła się na początku listopada 1938 – choć rozpoczęła się już od 22 października 1938 r. a w jej trakcie liczące ponad 600 ludzi (w tym oddelegowani żołnierze i oficerowie wojska polskiego), nieumundurowane oddziały terrorystyczne, kilkadziesiąt razy zbrojnie atakowały terytorium czechosłowackiej Rusi Podkarpackiej.
• Zabrakło oczywiście podsumowania Polskich działań z roku 1938 r., kiedy oprócz działań dywersyjnych w ostatniej dekadzie września na Zaolziu, w październiku i listopadzie trwała terrorystyczna akcja „Łom”, z Zaolzia tysiącami wyganiano Czechów, a rząd polski nowym ultimatum z 1 listopada 1938r znowu pod groźbą użycia siły wymusił na Czecho-Słowacji kolejne ustępstwa terytorialne, tym razem na Orawie i Spiszu. Zabrakło przypomnienia, że w krytycznym roku 1938 Polska na polu dyplomacji, ale także używając dużych sił wojska polskiego oraz przeprowadzając największa w historii II RP akcję terrorystyczno-dywersyjną („Łom”) dążyła do rozbicia Czechosłowacji.
Takie przypomnienie tych mało znanych faktów, dałoby szansę na bardziej obiektywne i zróżnicowane opisanie relacji polsko-czeskich w oparciu o fakty historyczne. Nie obeznany w tematyce czytelnik miałby możliwość „położenia na szali” wielu „krzywd” wyrządzonych sobie nawzajem przez oba państwa. Z tej szansy przełamania schematów i stereotypów autor niestety nie skorzystał.
Nie wiem jakie były intencje autor, ale zamiast przełamać pokutujące wzajemne uprzedzenia oparte często na niewiedzy, swoją publikacja tylko je pogłębia.