Gdyby nie ksiądz Tiso, czy w ogóle by istniało państwo słowackie? Takie pytanie stawia Paweł Rzewuski na łamach portalu historycznego Histmag.org.
„Międzywojenną Słowację nieprzypadkowo określa się niekiedy terminem republika proboszczów. To właśnie księża odgrywali szczególną rolę w kształtowaniu się słowackiej świadomości narodowej. Gdy na początku dwudziestolecia międzywojennego inne narody regionu miały już ugruntowaną tożsamość, Słowacy cały czas pozostawali w tyle (…). Sprawy nie ułatwiał Słowakom fakt, iż w porównaniu do Czech, odsetek inteligencji był wśród nich wręcz śmieszne mały. Dowodem na to może być choćby to, że na początku istnienia Pierwszej Republiki Czechosłowackiej, to właśnie czescy intelektualiści tworzyli zręby edukacji na terenach Słowacji. Jedyną grupą społeczną, w której odsetek ludzi wykształconych (i świadomych swojego pochodzenia) znajdował się na wysokim poziomie wykształcenia, był właśnie kler” – przypomina autor tekstu „Jozef Tiso – początki kariery księdza-dyktatora”.
Młody historyk przypomina, że „wbrew legendom tworzonym później na potrzeby ideologii, Tiso w początku swojej duszpasterskiej kariery nie był wielkim bojownikiem o „sprawę słowacką”. Poważnie zaczął się nią zaczął interesować dopiero po roku 1911″.
Paweł Rzewuski przekonuje, że: „Śledząc pierwsze lata politycznej działalności księdza Tiso można odnieść wrażenie, że nie był on największym orędownikiem sprawy słowackiej. Jego zaangażowanie, przynajmniej początkowo, wynikało raczej z życiowego pragmatyzmu niż ze szczerego oddania idei. Tym niemniej to właśnie jemu, a nie naiwnym idealistom dane zostało odegrać kluczową rolę w historii Słowacji”.
Cały tekst można przeczytać na portalu Histmag.org.
[red]
Pribina
2 sierpień 2013
Citat: „Sprawy nie ułatwiał Słowakom fakt, iż w porównaniu do Czech, odsetek inteligencji był wśród nich wręcz śmieszne mały.”
To su cechujske klamstva a propaganda. Intelegencia bola pocetne rovnaka ako vo svejkolande,len nie vsetci sa chceli spajat s pepikmi.