Czy Pepik to człowiek albo zwycięstwo okizmu

Wojciech Śmieja – rocznik 1977, polonista (doktorat 2006), ukończył Uniwersytet Śląski w Katowicach, obecnie pracuje w katowickiej Wyższej Szkole Zarządzania Ochroną Pracy. Jego teksty publikowała m.in. “Polityka”, “Gazeta Wyborcza”, “Przegląd”, “Nowa Europa Wschodnia” |fot. archiwum prywatne autora

Jak wszyscy Państwo zapewne już wiedzą, ksiądz Dariusz Oko pojechał w Pszczynie bez trzymanki. Dowiedzieliśmy się o osobach niewierzących m.in., że te nie mają wartości etycznych, a te, jak wiadomo, są esencją człowieczeństwa, zaś ich posiadanie odróżnia ludzi od zwierząt. Ateiści mają tylko wartości erotyczne i fizjologiczne. Oko dixit. Ergo – ateiści to co najmniej podludzie (z niemieckiego untermensch). Czesi to w zdecydowanej większości ateiści, a więc w doktrynie okizmu: podludzie. Polacy to natomiast rasa panów – Herrenvolk. Panów. Nie pań. Tyle mówi teoria.

Nie jest jeszcze w Polsce powszechnie wyznawana, ale trwają intensywne prace nad przekonywaniem polskich panów, że są panami. W Polsce zalewowi okizmu opór stawia lokalne plemię untermenschów – tzw. genderyści. Walka z nimi trwa. Jak mówił ksiądz Oko pod koniec swojego płomiennego wykładu, genderyści, zwyciężając stworzą zagrożenie, że pozamykają 90 proc. przedstawicieli Herrenvolku w gułagach. Dlatego okowcy muszą zwyciężyć albo zginąć.

Dodajmy, że zarazę genderyzmu do Polski sprowadził w XIII wieku nie kto inny jak czeski rycerz Boguchwał, gdy powiedział do swojej żony Polki „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”, co znaczyło mniej więcej tyle, że wyręczy ją w mieleniu na żarnach. Zboczenie czeskiego rycerza, który bierze się za robotę białogłowy, było na tyle osobliwe, że aż odnotował je – jako pierwsze polskie zdanie w ogóle – niemiecki zakonnik w „Księdze henrykowskiej”. Zaraz ę genderyzmu proponuję nazwać „czeską francą”. Przez 800 lat żarzyła się by wybuchnąć z pełną mocą jesienią ubiegłego roku. Najprawdopodobniej było to w środę, ale nie pamiętam…

***

No i teraz my pobawmy się w ulubiony gatunek literacki księdza Oki: apocalyptic political fiction. Oto za kilka lat w Polsce zwycięża ideologia okizmu. Kobiety uwijają się przy garach, dziatwa studiuje mądrości okizmu od momentu poczęcia, a herrenvolk trochę jakby się nudzi. W naczalstwie trwają poszukiwania nowego wroga, aby skanalizować gromadzącą się energię. Pawłowiczko-klempistki wskazują strasbursko-brukselski kierunek natarcia, ale wnet ta herezja zostaje unicestwiona, bo Wódz Naczelny rzuca hasło – „Bij pepika, kto w Boga wierzy!” Wśród ogólnego entuzjazmu tłumu wznoszącego okrzyki „Na pohybel zaplutemu pomiotowi Bogwała!”, „Zaolzie – pomścimy!”, „Chwała bohaterom interwencji z 1968 roku!”, „Skrytym knedlikożercom mówimy stanowcze nie!” rusza orężny hufiec nasz. W łopocie husarskich skrzydeł, wśród modłów, w oparach kadzidła i absurdu z łatwością zdobywamy Ostrawę, oblężony Ołomuniec oddaje się bez walki (w końcu to pepiki), Hradec-Kralove i Karlove Vary w sumie też się poddały, ale i tak zostają zrównane z ziemią. Nasze F-16 spisały się nad wyraz dzielnie! Pragę miastem otwartym oficjalnie ogłasza Nicky Tuckova, autorka niezapomnianego przeboju „Szukam cie Miłoszu z Warszawy”. Blitzkrieg trwał mniej więcej tyle ile smażenie Rozalki – trzy zdrowaśki.

W tym samym czasie, gdy Naczelny Wódz odbiera defiladę z okna pałacu na Hradczanach, na murach czeskich miast i wsi pojawia się ogłoszenie o utworzeniu „Protektoratu Czech i Moraw”, a na billboardach ostrzeżenia „Wielki Brat Oko patrzy na Ciebie” i „Tolerancja=totalitaryzm, nietolerancja=demokracja”. W czasie, gdy zdezorientowani Czesi krztuszą się knedlikami lub nerwowo szukają strychach skarbczyków po swoich dziadkach, w kwaterze Naczelnego Wodza trwa gorączkowa narada. Przywódcy Państwa i Narodu, najtęższe mózgi okizmu zastanawiają się, czy Pepików należy zamykać w obozach reedukacyjnych, aby przywrócić im Godność Osoby Ludzkiej, czy też jednak uznać, że jako podludzie nie mają szans na pełną rehumanizację i traktować ich jak źródło taniej siły roboczej, jakże potrzebnej do budowy naszego ciasnego, ale własnego Lebensraumu. Wszyscy wpatrują się w oblicze Naczelnego Wodza. On na pewno już Wie….

[Wojciech Śmieja]

Strona autora: http://wojteksmieja.wordpress.com/

Dodaj komentarz

Podaj swoje imię

Twoje imię jest wymagane

Podaj prawidłowy adres email

Adres email jest wymagany

Wpisz swoją wiadomość

Novinka.pl © 2024 Wszystkie prawa zastrzeżone

Designed by WPSHOWER

Powered by WordPress