Premier Donald Tusk zmienił zdanie w sprawie ACTA i chce odrzucenia tego porozumienia. – Stanowisko Polski w sprawie umowy ACTA było nieprzemyślane – powiedział premier Tusk. To od Warszawy rozpoczęły się europejskiej protesty przeciw tej regulacji. Od początku na Polskę zwrócone są także twarze protestujących w Pradze i Bratysławie.
– ACTA to próba egzekucji praw własności za zbyt wysoką cenę wolności – powiedział szef polskiego gabinetu. – Nie miałem racji ws. tej umowy i grzechem byłoby trwać w błędnym przekonaniu – dodał. Przywódcom partii należących do frakcji Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim zaproponował odrzucenie ACTA. To punkt zwrotny w trwających od kilku tygodni protestach, które objęły całą Europę. Także Czechy i Słowację.
Republika Czeska wraz z Polską i 20 innymi państwami Unii Europejskiej (bez Słowacji) podpisała umowę ACTA 26 stycznia. Wejście porozumienia w życie było uzależnione od jego ratyfikacji przez parlament w Pradze. Czeskie protesty przeciw ACTA przebierały bardzo podobny scenariusz do polskiego. Charakteryzowała je jedynie mniejsza skala.
Nawet argumenty, które padały w dyskusji były bliźniaczo podobne. Markéta Prchalová – w imieniu twórców – przekonywała, że porozumienie nie wnosi żadnych nowych rozwiązań, które dotychczas nie obowiązywałyby na terenie Republiki Czeskiej. – Dla Czech, pozwalam sobie powiedzieć też, że i dla Europy, nie widzę żadnych nowych rozwiązań, które nie wynikałyby dziś z prawa autorskiego czy innych regulacji międzynarodowych. Nie ma mowy o naruszeniu żadnych wolności osobistych czy wzmożenia kontroli granicznych – przekonywała Markéta Prchalová i zarzucała demonstrantom, że nie przeczytali umowy przeciw, której protestują. Ci zwracali uwagę na łamanie swobód obywatelskich internautów i użytkowników komputerów. Według niektórych protestujących Czechów umowa może prowadzić do blokowania różnych treści w internecie i do cenzury w imię walki z piractwem.
W USA sprawdzą Twój laptop
Podczas debat w czeskich i słowackich mediach pojawił się argument, że przyjęcie ACTA umożliwi kontrolę zawartości laptopów, odtwarzaczy mp3, tabletów w poszukiwaniu nielegalnego oprogramowania podczas przekraczania granic. Słowacki adwokat Radovan Pala przekonywał nawet, że już dziś celnicy mają prawo kontrolować legalność oprogramowania naszych laptopów czy tabletów podczas wjazdu na terytorium Unii Europejskiej. Dotyczy to chociażby wjazdu z Chorwacji. – Pamiętajmy, że podpisanie ACTA nie ma żadnego wpływu na sytuację Słowaka czy Czecha, który leci do USA. Tam na granicy może zostać poddany sprawdzeniu legalności oprogramowania w swoim laptopie – przestrzegał słowacki adwokat.
Każdy ma swoje 5 minut sławy
Później wszystko odbyło się według dobrze znanego nam scenariusza. Najpierw hakerzy zaatakowali strony czeskiego rządu oraz stowarzyszenia zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OSA) promującego w Czechach ACTA. Jak poinformował rzecznik prasowy czeskiego rządu Jan Osúch, strona rządu nie działała między godzinami 17 a 20, gdy na godzinę było na nich aż 15 milionów wejść. Zazwyczaj ten serwis odwiedza około 2 tysięcy osób na godzinę.
– Każdy chce mieć swoich 5 minut sławy. Jedni osiągają to tworząc, inni niszcząc. Jesteśmy dumni z tego, że jesteśmy po stronie tworzących. Chciałbym przy tym przeprosić twórców i inne osoby odwiedzające naszą witrynę za jej czasową niedostępność – powiedział Roman Strejček, rzecznik prasowy OSA.
ACTA to cyberfaszyzm
Potem Czesi wyszli na ulicę. Najpierw nieśmiało – 28 stycznia na ulicę Pragi protestować wyszło tylko 10 osób, ale to szybko miało się zmienić. W najbliższy weekend około dwóch tysięcy ludzi przyłączyło się w sobotę w Pradze do ogólnoeuropejskich protestów przeciw ACTA. Demonstrację w stolicy Czech zorganizowała Czeska Partia Piracka (CzPS), która domaga się od rządu całkowitego wycofania się z umowy.
Protestujący zebrali się na rynku Starego Miasta, skąd przeszli pochodem pod siedzibę rządu. Tam wygłosili kilka przemówień, m.in. wzywających do ustanowienia prawa gwarantującego swobodę internetu oraz otwartości przy negocjowaniu umów międzynarodowych. Mieli też transparenty mówiące, że umowa „ACTA to cyberfaszyzm”. Twarze niektórych uczestników praskiego protestu okrywały maski Guya Fawkesa rozpropagowane przez amerykański film „V jak Vendetta”, symbolizujące międzynarodową grupę hakerów internetowych „Anonymous”. Nad nimi powiewały pirackie czarne flagi.
Poza Pragą mniejsze protesty odbyły się w Brnie, Ostrawie, Pilznie, Ołomuńcu, Pardubicach, Uściu nad Łabą, Czeskich Budziejowicach, Igławie, Libercu, Zlinie i innych miastach Czech, Moraw i czeskiego Śląska.
Premier Petr Neczas powiedział, że czeski rząd będzie się starał uzyskać opinie niezależnych ekspertów i dowiedzieć się, jakie mogą być rzeczywiste skutki ratyfikacji umowy. Potem z jego ust dowiedzieliśmy się, że: – Czeski rząd nie chce w żadnym przypadku dopuścić do sytuacji, w której w jakikolwiek sposób zostałyby zagrożone swobody obywatelskie i swobodny dostęp do informacji. Dlatego też proces ratyfikacji ACTA zostanie wstrzymany, a rząd podda go dogłębnym analizom.
Czescy demonstranci spoglądali w kierunku Polski. – To pierwsza jaskółka. W tej chwili trzeba na to zwrócić uwagę czeskich polityków – mówił jeden z ostrawskich demonstrantów po ogłoszeniu przez Donalda Tuska decyzji o wstrzymaniu ratyfikacji.
Słowaccy posłowie w maskach z filmu „V jak Vendetta”
Słowacy, obok przedstawicieli Cypru, Estonii, Holandii i Niemiec, nie złożyli podpisu pod ACTA. Nie przeszkodziło to jednak 28 stycznia hakerom z „Anonymous” zablokować stronę internetową słowackiego rządu. Protestujący zaatakowali również witrynę rokovania.sk, która informuje o obradach gabinetu oraz stronę pełnomocnika rządu ds. informatyzacji informatyzacia.gov.sk. Przed ewentualnym parafowaniem umowy kwestia ta musiała być przedyskutowana przez słowacki rząd, a następnie uchwalona przez jednoizbowy parlament – Radę Narodową.
Słowacy wyszli na ulicę. 200 osób z Partii Pirackiej protestowała w samym centrum Bratysławy na Placu Słowackiego Powstania Narodowego (SNP). Wiece przeciw podpisaniu umowy ACTA miały miejsce również w Novych Zamkach i Novym Mieście nad Vahom. Wcześniej głosowanie przeciw ACTA zapowiedziała najsilniejsza partia w Radzie Narodowej – Smer, którego lider i były premier Robert Fico, stwierdził, że umowa w obecnym kształcie jest „niemożliwa do ratyfikowania”. Część słowackich posłów wyraziła swój sprzeciw wobec umowy przynosząc na salę obrad maski znane z filmu „V jak Vendetta”. – Nie poprę umowy, która w jakikolwiek sposób mogłaby ograniczać podstawowe prawa i swobody – mówił Juraj Miškov, minister gospodarki w gabinecie Ivety Radiczovej. Rząd chciał, aby ewentualne podpisanie i ratyfikację umowy przez Słowację poprzedziły konsultacje publiczne.
Zagłosuję na partię, której nie ma
Największy protest przeciwników ACTA miał miejsce w Bratysławie 3 lutego. Wzięło w nim udział 8 tysięcy osób. Jedną z jego liderek była Alena Krempaská, która w błyskawiczny sposób stało się ulubienicą słowackich mediów. 23 letnia kobieta od 9 lat mieszka, uczy się i pracuje w Bratysławie, pochodzi z Piešťan. Dziennikarze ochoczo informują, że Alena nie tylko jest niezamężna, ale nie ma także chłopaka. Od dawno jest aktywistką na rzecz praw człowieka. Podczas pierwszego wiecu wraz z innymi demonstrantami znalazła się w tłumie, by drugiej demonstracji przewodzić już z trybuny. Wśród przywódców protestów doszło do sporów o ich dalszy przebieg. Jedni sugerowali, by protesty zawiesić do 9 marca, kiedy to na Słowacji odbędą się wybory parlamentarne. To nowy gabinet i nowy parlament podejmą decyzję co do ewentualnej przyszłości ACTA. Część organizatorów – w tym Alena Krempaská – było przekonanych, co do potrzeby ciągłych demonstracji ulicznych. Wygrali zwolennicy przeczekania. Zaplanowany na 19 lutego protest, który miał ulicami Bratysławy przejść z Placu SNP pod siedzibę grupy inwestycyjnej Penta został odwołany.
Słowaccy przeciwnicy ACTA spotkają się 8 marca, dzień przed wyborami parlamentarnymi, by przypomnieć politykom swój sprzeciw wobec inwigilacji internetu. Tym razem już bez Aleny, która zawiodła się na decyzji, którą podjęli organizatorzy protestów. Krempaská tego dnia będzie w Oslo, w parlamentarnych wyborach też nie weźmie udziału. – Na kogo Pani by głosowała? – pytał ją słowacki dziennikarz. – Zagłosowałabym na listę numer 32 (startuje tylko 26 partii). Na karcie wyborczej dopisałabym fragment prawa o obywatelskim nieposłuszeństwie – odpowiada. Mierzi ją zachowania polityków i galopująca na Słowacji korupcja. – Jesteśmy bananową republiką – uważa.
W proteście przeciw korupcji i elitom politycznym hakerzy z grupy „Anonymous” zaatakowali także strony internetowe partii SDKÚ i Smer oraz firmy Penta zamieszanej w aferę korupcyjną na Słowacji
Łukasz Grzesiczak