W piątek 1 marca, po śledzeniu sesji nagraniowej do najniższej izby parlamentu, szesnastoletni chłopak, poruszony przemówieniami polityków, postanawia ukraść auto swojego ojca i pojechać do Brna, aby złożyć skargę na polityków w Trybunale Konstytucyjnym.
Chłopiec interesujący się polityką nie mógł dłużej bezczynie przyglądać się sprawom. Zaniepokojony losem czeskiej prawicy postanowił wziąć sprawę w swoje ręce. Niestety jego historia skończyła się tragicznie- chłopak zginął w pożarze samochodu podczas policyjnego pościgu na autostradzie D1. Policja zawiadomiona o kradzieży samochodu ruszyła w pościg za chłopcem. Młody kierowca nie reagował na wezwanie do zatrzymania, policja zamknęła ruch na 119 km. Chłopak starał się objechać kolumnę zwalniających samochodów pasem postojowym, ale nie udało mu się to i z dużą prędkością uderzył do kilku samochodów. Auto stanęło w płomieniach, chłopak nie przeżył. Generalny inspektor do spraw bezpieczeństwa oświadczył, że policja podczas interwencji nie popełniła błędu.
Młody chłopak już od dawna interesował się sprawami politycznymi, uczestniczył w spotkaniach i zjazdach partii politycznych. Prowadził także videoblog, na którym umieszczał komentarze dotyczące aktualnej sytuacji politycznej.
Psycholog Slavomil Hubálek ostrzega: „Ten typ programów niepokoi starszych i doświadczonych obywateli, cierpiących na bezsenność, którym emisje z obrad są przeznaczone. Kiedy regularnym widzem tego typu drastycznych programów staje się młody chłopak ze skłonnościami do idealizmu, może dojść do stopniowego rozkładu osobowości i niekontrolowanych działań mających tragiczne skutki”.
Taką informację można było przeczytać na jednym z czeskich portali. Sprawa wygląda jednak nieco inaczej.
Wydarzenie opisane wyżej faktycznie miało miejsce. Siedemnastoletni chłopak ukradł auto swojego ojca i zginął w pożarze samochodu podczas policyjnego pościgu. Zgadza się także to, że był znany w sieci dzięki swoim komentarzom. Tyle tylko, że dotyczyły one gier komputerowych, a nie spraw politycznych.
Mikuláš Kopas, który z internetowego artykułu dowiedział się o swojej śmierci, umieścił na blogu sprostowanie, w którym wyraża zaskoczenie i oburzenie. Tłumaczy, że plotka umieszczona w na internetowym portalu jest pozbawiona sensu. „To nie ja gnałem po tej D1. Po pierwsze dlatego, że nie potrafię prowadzić samochodu. A po drugie dlatego, że chłopak, który zginął w wypadku jechał w zupełnie przeciwnym kierunku niż to było podane w artykule”- tłumaczy.
Zastanawiające jest to, skąd biorą się takie „nieporozumienia”. Czy artykuł ten miał za zadanie stworzenie jakiegoś mitu, czy powstał z braku prawdziwych informacji i niekompetencji dziennikarza?
[Aleksandra Dziewa]