Cóż to za zaszczyt – opowiedzieć czytelnikom portalu Novinka.pl o swoich ulubionych „słowackich” książkach, z których wiele rzeczywiście stało na początku mojego zainteresowania Słowacją. Zainteresowania tak niepostrzeżenie przeobrażonego potem w pasję. Przyznam, że – jak to często w naszym życiu bywa – subiektywizm walczył w tym wypadku z obiektywizmem, to jest dobrem Szanownego Czytelnika. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że „słowacka” literatura nie jest obecna na polskim rynku wydawniczym w ogromnej liczbie tytułów. Liczę jednak, że dzięki poniższemu zestawieniu uda się przekonać, że to nie liczba przekładów i wielkość nakładu stanowi o jej sile. Zgłodniałym i spragnionym słowackich klimatów życzę zatem smacznego!
[1] Karl-Markus Gauß „Psożercy ze Svini”
To nie tyle książka o Słowacji, co o ludziach. Bo im bardziej coś opowiada o wschodzie Słowacji, tym bardziej jednocześnie opowiada o ludziach. Po prostu. Znany z zamiłowania do nieodkrytych zakątków Europy Środkowej dziennikarz opisuje swoje wrażenia z podróży do Preszowa, Koszyc oraz okolic, nie ukrywając swojej fascynacji spotkanymi tam ludźmi… Bez znaczenia, czy będą to biedni Romowie z Lunika IX, czy potomkowie Żydów żyjących kiedyś w pokoju z wyznawcami innych religii w tych rejonach. Narracja jest spokojna, czasami bardzo zwięzła, ale mimo to kipiąca od przemyśleń i wniosków. Autor do tychże również pośrednio zmusza czytelnika, który ze zdziwieniem odkrywa, ileż myśli zostaje w głowie po zakończeniu lektury tej niewielkiej objętościowo książki. A o jej wartości świadczy fakt, iż nakład został już dawno wyczerpany. Warto jednak zapolować na „Psożerców…”. Dla wszystkich słowakofilów oraz… po prostu ludzi – koniecznie!
[2] Rudolf Chmel (red.) „Kwestia słowacka w XX wieku”
Przekrój. Esencja. Tudzież mitologia, która jest wydarzyła się naprawdę. Tak mógłbym w skrócie opisać ten niezwykły, a przecież tak mało znany wybór tekstów, który początkowo ukazał się w bratysławskim, kultowym już wydawnictwie Kalligram. Po kilku latach przekład książki ukazał się na Węgrzech i w Polsce, gdzie o piękną edycyjnie formę zadbało gliwickie wydawnictwo Greg. W naszym kraju tytuł przeszedł niemal niezauważony, nakład jest już wyczerpany, ale nadal można spotkać książkę w bibliotekach i popularnym serwisie aukcyjnym. Autorzy tekstów zaprzentowanych w zbiorze to m. in. Vladimír Clementis, Gustáv Husák, Andrej Hlinka, Milana Hodža, Jozef Tiso, Miroslav Kusý i Ľubomír Lipták, a autorem przedmowy jest Adam Michnik. Nazwiska podpowiadają, iż mamy do czynienia z myślami reprezentującymi praktycznie każdą z dekad minionego wieku, co w jakiś sposób przybliża nas do rozwiązania „Slovenskej otázky” – czyli słynnej kwestii słowackiej. Powszechnie wiadomym jest, że kwestia ta musi być rozważana także z punktu widzenia Węgra i Czecha, ale dzięki polskiemu wydaniu tej książki i my, Polacy, mamy taką okazję. Krótko zatem – „Kwestia…” to elementarz każdego słowakofila, i jako taki – nie ma prawa stać zakurzony na półce.
[3] Jerzy Tomaszewski „Czechy i Słowacja“
To już prawdziwy klasyk wśród niewielu wydanych na temat historii obu krajów pozycji. Właśnie fakt, iż autor w zwięzły i syntetyczny sposób prezentuje równoległą historię Czech i Słowacji (lub Czechosłowacji, a przez moment również Czecho -Słowacji) stanowi o jej sile. Nie ma bowiem innej drogi, niż ukazanie historii obu narodów w kontekście drugiego; tak często bowiem splatał się ich wzajemny los. Książka – jak i cała seria, w ramach której zostałą wydany – skupia się na XX wieku, dość wyczerpująco opowiadając o zawiłościach polityki uprawianej w Pradze i Bratysławie. Autor bardzo ciekawie i przystępnie pokazuje, jak na przestrzeni czasu obie stolice zbliżały się i oddały od siebie, udowadniając, iż po kilkudziesięcioletnim romansie związek Czech i Słowacji w pewnym momencie po prostu musiał się skończyć. Uwaga: ukazała się również książka tegoż autora pt. „Słowacja“, skupiająca się zgodnie z tytułem na jednym kraju, choć – co oczywiste – również w kontekście Czech.
[4] Lech Kościelak „Historia Słowacji“
Kolejna pozycja traktująca o historii to potężne dzieło, które ze względu na zakres historyczny oraz dogłębność poruszanych tematów zainteresuje bardziej badacza historii niż turystę chcącego poznać bliżej naszego sąsiada. Oczywiście nie jest to wada; mimo kilku nieścisłości historycznych, których nie ustrzegł się autor, dogłębnie poznamy historię ziem, na których leży dzisiejsza Słowacja. Wielu czytelników ucieszy z pewnością bogata szata graficzna, w tym duża ilość map, wykresów i grafik, bez których niemożliwe było by ukazanie wszystkich plemion, armii oraz dynastii władających ziemiami między Tatrami a Dunajem. Książka wymaga skupienia oraz dłuższej ilości czasu poświęconej na zerkanie do przypisów – ale dla piszącego te słowa nie jest to bynajmniej wada. Zdecydowanie zatem warto sięgnać i po tą pozycję.
[5] Václav Pankovčín „Marakesz“
Wschód Słowacji to, jak szybko domyśli się każdy poczatkujący Słowakofil, temat elektryzujący każdego Słowaka. „Východniari“ są wdzięcznym tematem dowcipów, źródłem stereotypów, choć tak naprawdę po jakimś czasie odnosi się wrażenie, że zasiedlają oni całą Słowację. „Východ“, czyli Wschód, zaczyna się już przecież za rogatkami położonej przy południowo-zachodniej granicy Bratysławy… Tak czy inaczej, wschód to egzotyka, w powieści Pankovčína dodatkowo przemieszana z goteską i czasami kłującą w oczy prawdą. Czasami ma się wrażenie, że prawdziwy Marakesz jest nam bliższy, niż wydarzenia wydarzające się w książce. Czy to możliwe? To przecież tak blisko naszych granic. Ciekawe.
[6] Pavol Rankov „Zdarzyło się pierwszego września (albo kiedy indziej)”
Zdarzyło się, zdarza, i zdarzać się będzie już zawsze. Trzech przyjaciół, a między nimi – jak to bywa – kobieta. Teoretycznie tłem książki jest nieroztrzygnięty zakład, ale po jakimś czasie na pierwszy plan wysuwa się historia, a raczej fatum, które jak wiemy – wydarzy się zawsze. I tylko czasami każdy z nas mógłby odnieść wrażenie, że fatum bez kobiety nie istnieje. Choć może to po prostu zbyt bujna wyobraźnia autora… Koniecznie trzeba przeczytać, aby roztrzygnąć – albo i nie – ową kwestię. A może przeczytać po prostu dla przyjemności, aby po zamknięciu ostatniej strony cieszyć się już na myśl o mającym się niedługo ukazać kolejnej książce Rankova. Z pewnością i ona może liczyć na status kultowej. Koniecznie!
[7] Pavel Vilikovsky „Okrutny maszynista“
Bardzo lubię czytać opowiadania, a im bardziej zróżnicowane są ich zbiory, tym dla mnie lepiej. Przeskoki z klimatu w klimat i z jednego czasu w drugi to coś, co pozwala mi zmęczyć w bardzo przyjemny sposób szare komórki. Przyznam, że zbiór opowiadań Vilikovskiego męczy pod tym względem trochę mniej, a to dlatego, że klimat jest podobny. Dziwny. Zaskakujący. Groteskowy? Po prostu… słowacki. Nic dziwnego, przecież dzieło wydane zostało przez oficynę „Słowackich Klimatów“. To w mojej skromnej opinii wystarczająca rekomendacja aby zacząć przygodę ze słowacką literaturą. Ale jeśli i to nie wystarczy, niech rekomendacją dodatkową będzie znakomity przekład Tomasza Grabińskiego oraz Justyny Wodzisławskiej. Chociaż mnie osobiście najbardziej ucieczył fakt, iż z książki dowiedziałem się wreszcie, co łączy Ołomuniec i Alberta Camusa. Mocno lubię ich obu.
[8] Pavol Rankov „Bratysława jest mała“
To w końcu oczywista oczywistość. Nie ma to jednak znaczenia dla bogatej wyobraźni autora, który oprowadza nas po swojej wersji Bratysławy i Słowacji. Ja również taką wersję w swojej głowie posiadam, jednak ta prezentowana przez Rankova (co można zauważyć wyżej) szczególnie przypadła mi do gustu. Tak, chodzi o opowiadania, czyli formę. Między innymi. Polecam, a w tym wypadku nawet – odporúčam!
[9] „Słowacja. Karpackie serce Europy” (autor zbiorowy)
Na początku mojej przygody ze Słowacją dostałem w prezencie od brata poręczny w formie, zielony przewodnik z dedykacją i życzeniami odkrywania własnej Słowacji. Od tej chwili minęło kilka dobrych lat, a ja nadal trzymam się tej zasady, niezmiennie w towarzystwie „Słowacji“ krakowskiego wydawnictwa Bezdroża. Kiedyś był to jedyny dostępny na naszym rynku przewodnik napisany „pod Polaka“, bez obcych przedruków i dziwnych uprzedzeń. Dzisiaj konkurencja nie zasypia gruszek w popiele, ukazują się już osobne przewodniki po regionach Słowacji, ja niezmiennie polecam znajomym właśnie „Karpackie Serce“. Jego drugie wydanie ukazało się w 2008 roku, i trzeba przyznać, najwyższa pora na kolejne aktualnienie, choćby ze względu na nową walutę narodową naszych południowych sąsiadów oraz, nie da się ukryć, wzrost większości cen. Niezmiennie jednak cieszy mnie nieskrywana pasja, jaką obdarzają Słowację autorzy przewodnika, ciesząca oko szata graficzna oraz rzadko już pojawiające się w tej kategorii wydawnictw ryciny (pobudzona wyobraźnia dąży do tego, by jak najszybciej zobaczyć dane miejsce własnym okiem… i o to przecież chodzi!). Autorom należą się szczególne gratulacje za wielką liczbę ciekawostek, które trudno znaleźć w innych publikacjach – a i miejscowy przewodnicy z pewnością nie znają ich wszystkich. To wszystko sprawia, że lubię sięgać po „Słowację…“ po prostu dla przyjemności, nie tylko gdy wybieram się w kolejną trasę. Na trasie natomiast pozycja jest obowiązkowa. „Obowiązek“ ten jest wygodny i podręczny – schowany w kieszeni, w każdym miejscu gotowy służyć natchnieniem i godnym wprowadzeniem w niezbadany jeszcze przez nas zakątek Słowacji. Nawet wtedy, gdy nie będą to zupełne bezdroża.
[10] Magda Vasaryova „Sąsiad o północy“
Słowakofile wiedzą z pewnością, że Magda Vasaryova nie tylko w słynnych filmach grała. Jak sama twierdzi, działalność dyplomatyczna pozwoliła jej pokazać, iż potrafi nie tylko „wspinać się po kominie“ („Postrzyżyny“!). W latach 2000-2005 Vasaryova była ambasadorem Słowacji w Polsce, a za swój cel postawiła zbliżenie kulturalne i gospodarcze naszych krajów. Czyni tak z resztą i dzisiaj, teraz jako posłanka w słowackim parlamencie. Ksiażka, którą polecam, to nie tylko ciekawy pamiętnik z życia dyplomaty za granicą, ale przede wszystkim odbicie obrazu Polaka w słowackich oczach. Nie da się ukryć, że obraz ten zawiera również sporo przemyśleń na temat naszej polityki. Książki wbrew pozorom nie czyta się szczególnie trudno, a pisarski styl autorki można polubić, tak jak powszechnie lubiana jest ona sama w naszym kraju. Naprawdę warto sięgnąć do „Sąsiada…“ niekoniecznie w bezsenną noc o północy.
[Arkadiusz Kugler]
Autor jest wielbicielem słowackiej kultury, przewodnikiem turystycznym. Mieszka w Bratysławie.